PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=705363}
5,8 3 937
ocen
5,8 10 1 3937
6,8 17
ocen krytyków
Duke of Burgundy. Reguły pożądania
powrót do forum filmu Duke of Burgundy. Reguły pożądania

8/10

ocenił(a) film na 8

Nowy film Petera Stricklanda, autora wspaniałego „Berberian sound studio”, opowiada o lesbijskim związku opartym na sadomasochistycznej relacji. Reżyser od samego początku bawi się tym materiałem, zwodząc widza i manipulując naszym odbiorem bohaterek. Wszystko wydaje się być jasne, jest ta dominująca, jest ta uległa. Ta pierwsza wprowadza terror, twardą dyscyplinę i poniżające kary. Ta druga posłusznie wszystko wykonuje.

Zostajemy zresztą od razu wrzuceni na głęboką wodę, nieostrzeżeni śledzimy na początku filmu grę „master-servant”. Młodsza bohaterka, Evelyn, stawia się pod drzwiami wejściowymi w charakterze pomocy domowej w domu Cynthi, ta natomiast pomiata nią od samego początku, nadużywając swoich uprawnień terroryzuje młodszą kobietę, a na końcu – w ramach kary za źle wykonaną pracę – oddaje na nią mocz. Szybko jednak okazuje się, że kobiety są w związku, a cała sytuacja pełniła rolę gry erotycznej. Jakiś czas później widzimy całe zdarzenie raz jeszcze, tym razem z perspektywy Cynthi. A może jest to już ich kolejny seans S/M? Wątpliwość o tyle zasadna, że bohaterki prowadzą swoją erotyczną grę wedle scenariusza, a Cynthia działa wedle ściśle określonego „rozkładu zajęć”, czas jej reakcji, miejsce gdzie ma się w danej chwili znajdować oraz charakter rożnych zachowań jest z góry ustalony i bohaterce pozostaje odhaczanie kolejnych punktów na liście. Jest to naturalnym żródłem humoru i stawia wydarzenia z prologu w zupełnie nowym świetle.

Najbardziej przełomowy dla odbioru filmu jest jednak moment, gdy widz uzmysławia sobie, że rola dominy w tym związku należy do kogo innego. Cynthia może i odgrywa w erotycznych fantazjach funkcję osoby dominującej, ale w rzeczywistości jej życie erotyczne podporządkowane jest zachciankom Evelyn, która ściśle dyktuje charakter ich pożycia seksualnego. Owładnięta manią kontroli i egoistycznie skupiona na własnej przyjemności, tłamsi partnerkę, która jest wyraźnie nieszczęśliwa z takiego układu sił.

Reżyser wykazuje spore zrozumienie tematu, historia jest bardzo rozerotyzowana, ale na ekranie nie uświadczymy nagości, co jest zgodne z ideą S/M, skupionego raczej na doznaniach sensualno-estetycznych i grze psychologicznej. Tempo filmu jest powolne, narracja hipnotyzuje swym niespiesznym rytmem, a wysmakowane zdjęcia cieszą oko. Nic tu nie jest przypadkowe, obrana – wyciszona – forma wprowadza widza w swoisty trans i wciąga go w erotyczną grę obserwowaną na ekranie. Strickland znowu pokazał klasę, czekam z niecierpliwością na jego kolejny film.

http://kinofilizm.blogspot.co.uk

Więcej recenzji i innych materiałów o kinie:
https://facebook.com/profile.php?id=548513951865584

ocenił(a) film na 3
T-Durden

Ja chyba byłam na innym filmie... Można rozebrać na czynniki pierwsze jak Pan to zrobił ale dalej to jest film nieporozumienie

ocenił(a) film na 8
T-Durden

Dobra recenzja. Zaznaczę jeszcze, że Knudsen spisała się świetnie w swojej roli. Rzeczywiście - reżyser bawi się naszą percepcją, ale aktorka świetnie odmalowywała na swojej twarzy niepewność i niezadowolenie z całej sytuacji a zarazem oddanie kochance, o którym wspominasz. Świetnie grała tę, która gra :) Przez to film jest bardziej wiarygodny. Nie cierpię, gdy wpuszcza się widza w pole, ale gdy prawda ukazuje się inna, nam nadal coś nie pasuje, bo nikt nie postarał się w filmie o ukazanie subtelności, które później układają się w całość i jest to po prostu kpina z odbiorcy, tak dzieje się często w amerykańskich produkcjach.

ocenił(a) film na 8
Lady_Lazaruss

Jestem świeżo po seansie i generalnie zgadzam się z waszymi obserwacjami. Od siebie dodam tylko, że grę z widzę mamy już na poziomie semantyki tytułu - The duke of Burgundy to nazwa motyla ale jednocześnie nawiązanie do tytułu władcy (Duke), a skoro jest władca to musi być i druga strona tej relacji - służebna. To już sygnalizuje wątek przewodni tego filmu. Ten dualizm widoczny w tytule jest zresztą wszechobecny symbolicznie w całym filmie - np. powtarzający się motyw motyla, którego skrzydła są doskonale symetryczne, fabuła skoncentrowana na 2 bohaterkach, jedna z nich zresztą śpiewa w pewnym momencie piosenkę, która też nawiązuje do dwoistości. Zastanawiający jest ten filmowy świat, który jest w zasadzie całkowicie żeńskim mikrokosmosem, tak jakby miejsce mężczyzn zajęły motyle i inne owady ;-)

T-Durden

Niestety nie mogę podzielić Twojego zachwytu. Ten film nie jest w najmniejszym stopniu odkrywczy. Nędza z biedą tak można to ująć najkrócej. Nie chcę się powtarzać, więc pełną odpowiedź znajdziesz w wątku:

atotocoto - SADOMASOCHIZM KOBIECEJ SAMOŚWIADOMOŚCI

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones