To film i wielkiej romantycznej miłości, której nic i nikt nie mogło stanąć na drodze. tylko tym razem zakochani są nieco "inni"/"dziwaczni" chociaż tak naprawdę zostaili pokazani w bardzo ciepłym świetle.

w pełni się zgadzam. Lee powinna dalej się ciąć żyletkami i przypalać czajnikiem, albo spędzić resztę życia błąkając się od jednej terapii do drugiej. Związki z założenia są toksyczne i destrukcyjne, zwłaszcza te w których partnerzy uprawiają seks więcej niż 3 razy w roku i w pozycjach innych niż misjonarska, wspomagając się, o zgrozo - sznurkiem. Jeśli do tego czerpią jeszcze z tego przyjemność to już kompletna autodestrukcja. Chciałbym nadmienić podobnie jak 2222 bardzo lubię oglądać bardzo egzystencjalne, mroczne i pełne psychologicznej głębi filmy przekonujące mnie o tym że ten świat zmierza bezustannie ku moralnej i duchowej zapaści jak również bardzo lubię i cenię W11które wywiera bardzo podobny wpływ na moją duszę ;)

Może Lee powinna po prostu znaleźć przyczynę swojego cierpienia i się go pozbyć zamiast szukać sobie kata?
Czy wszystkie związki są toksyczne? Ten z pewnością należał do BARDZO wspierających ;D
Powinieneś jeszcze nadmienić że te "egzystencjalne, mroczne i pełne psychologicznej głębi filmy" oglądamy razem i stąd znasz mnie tak dobrze :)

Ale ten zwiazek nie tylko nie byl toksyczny ale wrecz terapeutyczny dla tych dwojga zagubionych.

Więc rozumiem że chciała byś czegoś takiego doświadczyć ;)
Jest takie powiedzenie "uważaj czego sobie życzysz bo może się spełnić".

:) zbyt dosłowna interpretacja. doświadczyć: wielkiej miłości - tak, samookaleczenia i sado-masochizmu - nie, nie mam takich potrzeb.

Myślę że narkomanii ani alkoholizmu też nie chcesz doświadczyć. A mechanizm ich działania jest bardzo podobny do samookaleczeń i uzależnienia od ekstremalnego seksu.
Po prostu wszystko w zbyt dużych ilościach szkodzi. Do tego są jeszcze jednostki bardziej podatne na niektóre nałogi niż inni i nie trzeba ich wcale daleko szukać.
Życzę Ci więc tej wielkiej miłości (najlepiej spełnionej i wspierającej:) bez wpadanie w ekstrema.

W ogóle nie powinieneś w ogóle zabierać głosu w takich sprawach. Nie wiem czym różni się ekstremalny seks od normalnego seksu. Ty to widzisz jako narkotyk wyniszczający, a ja to widzę jako wzajemną akceptację i czerpanie radości i przyjemności ze wspólnego życia. Zostało to pokazane w bardzo ekstremalny sposób, w końcu to film i miał szokować. Ale z twojej wypowiedzi można wywnioskować, że każdy kto ma erotyczne fantazje wykraczające poza normalne ten powinien iść na terapię, a nie wchodzić w związek z inną osobą, która reprezentuje podobne "zboczenie" erotyczne. Oczywiście, związek budowany wyłącznie na tym nie ma szans przetrwania, tak jak każdy związek budowany wyłącznie na erotyzmie. Jednak w filmie główna bohaterka tłumaczy, że ich życie od tego momentu wyglądało normalnie, z podsycaniem tego w wiadomy sposób. Jeśli w późniejszej fazie związku okazało się, że spasowali się pod innymi względami, wówczas taki związek ma większe szanse przetrwania niż taki, który jest budowany na fałszywych świadectwach i udawanych uczuciach. Tyle. Skąd wiem? Łatwo się domyślić. Pozdrawiam

Muszę Cię zmartwić. Mogę i powinienem zabierać głos na dowolny temat na jaki mi przyjdzie ochota jeśli tego chcę. Z seksem jest jak ze wszystkim innym. Tak jak z alkoholem, jedzeniem itd. W odpowiednich ilościach jest porządne w nadmiernych szkodzi. Możesz się z tym zgadzać lub nie, ale takie jest moje i nie tylko moje zdanie.
Trochę już żyje na tym świecie i uwierz mi że wiem co piszę. Skąd wiem? Z wieloletniej praktyki:) Niestety każdy człowiek najwyraźniej musi to przeżyć po swojemu żeby się czegoś nauczyć. W końcu każdy jest inny. Powodzenia.

Świetnie, ale to ty ciągle mówisz o wszystkim w nadmiarze. Ja z tym nie mam problemów. Jeśli ty masz i to są twoje doświadczenia życiowe to gratuluję. Niektórzy potrafią docenić to co mają i z umiarem praktykować, nawet największe szaleństwa. Bez odbioru

Skoro wszytko jest ok to po co piszesz? Żeby się przechwalać? Rób sobie co chcesz i daj żyć innym.

@ 2222 - http://www.filmweb.pl/film/Sekretarka-2002-34235/discussion/Rewelacja,2061182 bo nie chcę się powtarzać.

czyli zapewne błąkać się od terapii do terapii... gratuluję wiary w moc współczesnej psychologii/ psychiatrii/ chińskich ziół... czasem całkowitego "wyleczenia się" z problemów można po prostu nie dożyć, zresztą podniesienie sobie poczucia wartości przez znalezienie sobie kawałka przestrzeni tylko dla siebie czy poprzez samoakceptację to nie jest chyba jakaś wyjątkowo autodestruktywna pułapka? obawiam się że każdy raczej radzi sobie jak potrafi, a ludzi którzy posiadają żelazną wolę i genialny sposób na życie problemy egzystencjalne raczej mogą nie dotyczyć? Co do filmów głębokich i powalających pesymistycznym przekazem na temat świata i życia to najlepiej ogląda się je oczywiście w samotności ;)

...gratuluję niewiary w...siebie?
autodestrukcji nie nazwał bym samoakceptacją. Nie niszczy się czegoś co się akceptuje.
Obawiam się że każdy sobie JAKOŚ radzi. Ale JAKOŚ to nie to samo co SKUTECZNIE.
O sobie samym rzeczywiście najwięcej się dowiesz w samotności, co nie znaczy że powiedzą Ci o tym filmy.

gratuluję całkowitego i dogłębnego rozszyfrowania mnie ;) faktem jest że życia uczę się głównie z telewizora, i spędzam je czekając na tę jedyną wymarzoną, która okaże się homoseksualnym androidem po operacji zmiany płci ze skłonnościami masochistycznymi i wybitnymi uzdolnieniami muzycznymi. Nie znasz przypadkiem kogoś takiego? Moje skrajnie zaniżone poczucie wartości każe mi też zauważać że w sumie to każdego coś tam w życiu gniecie, a z ludźmi "doskonale poukładanymi" na dłuższą metę nie tylko nie ma o czym gadać, ale są wręcz boleśnie męczący we współźyciu ;)

Nikogo nie rozszyfrowywałem, nie rozszyfrowuję i nie zamierzam rozszyfrowywać. Żyj jak chcesz i pozwól żyć innym. ALE: nie oceniaj, nie wyśmiewaj, nie poniżaj . Co do filmu to ja niczego nie narzucam. Podoba Ci się to OK. Mi się nie podoba i uważam że jest szkodliwy, ponieważ z mojego punktu widzenia zatracenie się w nałogu wcale nie pomaga go leczyć. W zasadzie to oprócz sarkazmu nie zauważyłem z Twojej strony żadnych kontrargumentów, a przerzucanie się złośliwościami nieszczególnie mnie bawi.

cóż, odpowiedź zdecydowanie zadowalająca i kończąca w zasadzie temat. Niemniej pozwolę sobie uważać że nieco zbyt rzucający się w oczy poziom patetyzmu posta otwierającego temat oraz dość emocjonalne (choć bardzo okazjonalne, bez wątpienia) użycie słów pisanych wielkimi literami, jednak w pewien sposób usprawiedliwia tę odrobinę sarkazmu (ironii?) w moich odpowiedziach. Dobrej nocy życzę, i powodzenia w zwalczaniu zgubnego wpływu kinematografii ;)

Ciekawe że traktujesz ten rodzaj relacji nałogiem i porównujesz do narkotyków.
Zdaje sobie sprawę że trzeba nieco rozumieć i akceptować takie relacje.
Jak dla mnie to bardzo przyjemny film romantyczny.