Film, który mnie znużył i o którym mogę powiedzieć zasłyszane gdzieś stwierdzenie: "Dla mądrych za głupi, dla głupich za mądry". Bohaterowie to nieprzystosowani, zagubieni, skrzętnie skrywający swoje nietypowe seksualne upodobania samotnicy. Niepotrafiący się otworzyć, zbliżyć do siebie, choć tego zbliżenia pragnący. Przekraczający granice, napierający na tamy, których zerwania jednocześnie się boją. Itd., itp. I co z tego? Dziwaczność realizacji, parę kontrowersyjnych pomysłów to jednak za mało. Albo za dużo, przynajmniej dla mnie, bo nagromadzenie surrealizmu przy jednoczesnym zachowaniu pozorów realizmu wywoływalo dysonans i sprawiało, że całość wydała mi się mało wiarygodna, przekombinowana. Trudny związek, przełamywanie barier i zbliżanie się do siebie pomimo wszystko bardziej sugestywnie ukazują "Księżniczka i wojownik" albo "Czekając na wyrok". Może nie są tak awangardowe, ale żeby mnie zachwycić, nie trzeba na siłę szokować. A jeśli już mowa o dewiacjach seksualnych to zdecydowanie wolę głębszą, intensywniejszą i mroczniejszą "Pianistkę". I nie oszukujmy się, że "Sekretarka" obala jakieś tabu, że stanowi jakiś kamień milowy. Tę tematykę poruszał już Bunuel w "Piękności dnia", zresztą, jak dla mnie, równie nieprzekonująco i beznamiętnie.
Księżniczka Diana kolejny raz w akcji............................................
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli pisząc o kontrowersyjnych pomysłach. Sadomasochistyczne zabawy są tu przedstawione w dość standardowy sposób, a jedyne kontrowersje jakie film we mnie wzbudził, to scena z biurkiem.
Nie znam przykładów, które podajesz, ale mam podobne odczucia względem tego filmu.