ale gdzie tam byla nagosc? gdzie seksowana bielizna? nie bylo!

Chyba oglądaliśmy inne filmy jeśli uważasz, że nie było tam nagości...No i to duży przytyk dla Maggie Gyllenhaal, jeśli nie zuważyłeś(aś) tych scen;). To nie jest zły film, ale brakuje mu subtelności w opowiadaniu historii. Troszkę to filmu typu- przyciągamy na momenty;). Jak kiedyś niektóre polskie produkcje. Bardzo tego nie lubię.

oj tam oj tam ... tyle tej nagosci co nic... moim zdaniem film byl subtelny i nie o nagosc tutaj chodzilo. Chodzilo raczej a gre miedzy glownymi bohateram. Wydaje mi sie ze rezyser pokazal dewiacje w jakims sensie. Nie wiadomo kto byl tutaj ofiara a kto dominowal.

No widzisz to jest właśnie fajne w kinie;) -subiektywny odbiór pokazywanej historii. I zgadzam się z jednym- nie o nagość czy seks w tym filmie chodziło, ale o różne oblicza miłości. Troszkę przerzucenie ciężaru tej historii na seks, nagość przysłoniło to co jest w niej najważniejsze. A jak pisałem już wyżej, najważniejsze były uczucia głównych bohaterów, ich relacja. To mogła być historia o tym, że każdy z nas jest inny, inaczej odczuwa, ma inne emocje (przykładem jest inny odbiór przez nas tego filmu;) ). Historia o tym, że trzeba odnaleźć osobę, która nas w pełni rozumiei (drugą połówkę), wtedy będziemy szczęśliwi. Niestety wygrał komercjalizm, wymogi producentów i przesłanie uciekło.

Co Ty opowiadasz, jaki komercjalizm? Właśnie odwrotnie. Golizny było tyle co kot napłakał. Wszystko wyważone, subtelne i ze smakiem. Film magiczny.